Pierwszy weekend tego roku spędziliśmy w trasie. Dobra wróżba na resztę.
Miało być na pół gwizdka, na rozruch po ciemnej końcówce roku, a wyszło aż nadto intensywnie.
Pegaz w świątecznych ciuchach, Społem w mozaiki, taki sobie hotel mimo że Grand, dziwny dom na zakręcie, sfinks na ośce, geometria kół od Stasiuka i piramida której nie ma. Do tego bonus w postaci lwa udającego sfinksa ("...a państwo to z drogówki że tak fotografują?") i restauracji Kleopatra
z delikatesem Cezar na deser.